wtorek, 16 listopada 2010

Remont - sport dla ludzi o mocnych nerwach

Remont - no cóż wczorajszy dzień ostro dał nam w kość. A tak w skrócie wygląda to tak:
1. 3 dni trwa już montaż 2 par drzwi wewnętrznych, okna i drzwi
zewnętrznych. Końca nie widać, panów montażystów tez zresztą nie.
2. Nowy dach cieknie, na sufit świeżo pomalowaną kuchnię. Po tym fachowcu tez słuch zaginął.
3. No i na koniec pokrętło w piekarniku powoduje zwarcie.

Ale jak zawsze po ciężkich chwilach bywa lepiej. Mąż znalazł ekipę naprawiającą dachy, zgłosił piekarnik, udało nam się zmienić ekipę montażową okna.



A tak po za tym już w świątecznym nastroju jestem. Już nawet mam plan na tegoroczną choinkę. Prawdziwą , w doniczce żeby można było na ogródku wysadzić, w białych i srebrnych ozdobach.Oby tylko udało nam się do świąt zamieszkać...


No i z niecierpliwością czekam na zimowe szaleństwo. A obok zdjęcie z mojej ukochanej Francji i najcudowniejszy sklepik ze słodyczami i nalewkami (różanymi, lawendowymi, fiołkowymi). Już mi się tęskni.