poniedziałek, 16 sierpnia 2010

Po urlopie

Trochę za krótko ten urlop trwał. Dużo rzeczy robić zaczęłam a mało skończyłam. Oprócz płytek jedyne co udało mi się skończyć to wieszak do łazienki.

Do wykończenia bufetu zabrakło lakieru. Trzeba też kupić nowe uchwyty. Ale i tak jestem dumna bo kilka razy przemalowywałam drzwi, zanim udało mi się osiągnąć wymarzony efekt. Zdjęcia mam nadzieję już wkrótce.

W sobotę udało nam się kupić cudną witrynkę do pokoju. Nie za dużą, ślicznie powyginaną. Już się nie mogę doczekać jak zabiorę się za jej przerabianie.
Oczywiście kupiłam też sporo różnych rupieci, 3 cudne filiżanki.

Uwielbiam nasze sobotnie wypady do Pana sprowadzającego meble.

Niestety nie udało nam się hydraulika załatwić a bez tego cały remont stoi :( Smutno bo już oczami wyobraźni widzę lawendową łazienkę, holenderską biało granatowa kuchnię...

Tylko na pokój nie mam wizji :( Wiem, że ma być jasno, z kominkiem i to tyle...

P.S. Niestety przed urlopem myślałam że to zmęczenie ale nie tylko jak widać... Okazuje się, że nie lubię swojej pracy. Może brak to ambitnych zadań, oczekiwań doskonalenia się, może kwestie machlojek finansowo - wypłatowych mojego szefa...

Czas chyba na zmiany.

Ale to po wrześniu i sezonie urlopowym.

P.S. Jeśli dobrze pójdzie wracam na studia. Tak tak na doktorat :D Tylko nie do końca mam sprecyzowany temat, ale ze względu na chęć zmiany pracy nie chwilowo nie mogę się zadeklarować. Ale mam na to rok. Jak Scarlett z "Przeminęło z wiatrem" powiem : Pomyślę o tym jutro ;)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz