wtorek, 16 listopada 2010

Remont - sport dla ludzi o mocnych nerwach

Remont - no cóż wczorajszy dzień ostro dał nam w kość. A tak w skrócie wygląda to tak:
1. 3 dni trwa już montaż 2 par drzwi wewnętrznych, okna i drzwi
zewnętrznych. Końca nie widać, panów montażystów tez zresztą nie.
2. Nowy dach cieknie, na sufit świeżo pomalowaną kuchnię. Po tym fachowcu tez słuch zaginął.
3. No i na koniec pokrętło w piekarniku powoduje zwarcie.

Ale jak zawsze po ciężkich chwilach bywa lepiej. Mąż znalazł ekipę naprawiającą dachy, zgłosił piekarnik, udało nam się zmienić ekipę montażową okna.



A tak po za tym już w świątecznym nastroju jestem. Już nawet mam plan na tegoroczną choinkę. Prawdziwą , w doniczce żeby można było na ogródku wysadzić, w białych i srebrnych ozdobach.Oby tylko udało nam się do świąt zamieszkać...


No i z niecierpliwością czekam na zimowe szaleństwo. A obok zdjęcie z mojej ukochanej Francji i najcudowniejszy sklepik ze słodyczami i nalewkami (różanymi, lawendowymi, fiołkowymi). Już mi się tęskni.





środa, 13 października 2010

Filutek

Choruję sobie w domku :) Buźka radosna wcale mi się nie pomyliła, bo po przeziębieniu już prawie śladu a zwolnienie do końca tygodnia. A na chorobę dobra filiżanka gorącej czekolady :) Filiżanka wyszperana 2 miesiące temu na starociach, bez talerzyka który udało mi się dokupić całkiem przypadkowo miesiąc później. To się nazywa fart :) Mała rzecz a cieszy!





Jedyne co udało mi się w między czasie zrobić to kartkę urodzinowo - imieninową dla Gosi.

Tak naprawdę całą dzisiejszą uwagę skupiły na sobie koty. Starszy bo odkryłam powód dla którego od 2 tygodni odwiedza mój pokój, czego wcześniej nie robił. Otóż w skrzyni przy łóżku został karton naszych weselnych czekoladek. Skrzynia z tyłu jest otwarta więc kot poradził sobie bez problemu z dostaniem się do niej. Po większości czekoladek zostały tylko folie.

Gdy starszy zajmuję się podkradaniem młodszy Filut smacznie chrapie w swoim (moim) ulubionym szlafroku.


piątek, 1 października 2010

Co dziś cieszy

Dobry nastrój dziś taki, że na pracy jakoś skoncentrować się nie mogę. A to z przyczyn następujących :
  1. Wygrania tego ślicznego kompletu kuchennego w Duce za przepis na zapiekankę. Zestaw ten idealnie pasuje do powstającej biało granatowej kuchni.
  2. Z powodu wczorajszej bardzo udanej rozmowy o pracę. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się tak miłej Pani kierownik i z taka pasją opowiadającą o pracy. Do tego całkiem przez przypadek "zaplusowałam" ujawniając, że dostałam się na studia doktoranckie (ujawnianie tego faktu zdecydowanie odradzane przez znajomych)
  3. Narysowanego markerem żółwia ninja na moim kubku w coffee heaven.
  4. Założeniem nowego licznika pod siłę, co zaowocuje posiadaniem światła ;) Bo ostatnio niestety mieliśmy prąd tylko w dwóch gniazdkach :)
  5. W łazience już mamy prawie całe płytki na podłodze (przy przejściach z zakupem kleju, a później jego nietrzymaniem płytek jest to naprawdę ogromny sukces)
  6. Jest piątek! I to naprawdę dobry piątek :)

Miłego weekendu :)

środa, 29 września 2010

Niezdecydowanie

Mimo długiego (od maja) i przeciągającego się remontu kuchnię i łazienkę rozplanowałam z każdym drobny detalem już dawno. Pozostał pokój... Gdyby remont skończył się szybciej pewnie dylematu bym nie miała bo wcześniej też miałam wszystko zaplanowane. Tylko ostatnio jakiś nowy pomysł mi się wkradł i trochę mi wszystko namieszał. A więc do rzeczy:

W pierwszej wersji pokój miał być w modnym teraz stylu folkowym. Jakieś pól roku temu zakupiłam na dobry początek poduszki . Zachwyciłam się ich kolorystyką,

wzorami itp. Łącznie mam 5 różnych i za każdym razem jak widzę nowe to rwę się do zakupu.

Do tego upatrzyłam już piękny bieżnik na stół.

Ale ostatnio zapragnęłam wnętrza z meblami bielonymi, do tego ścian w kolorach jasnego szarego i delikatnego różu. Wszystko lekkie i delikatne.

No i powstał dylemat co wybrać...Ja zdecydować nie umiem, Pan Mąż nie chce ;)





A na pocieszenie po weekendowych niepowodzeniach remontowych dostałam..... pas na narzędzia :))
Chociaż ja myślę, że to bardziej z powodu zbyt częstego poszukiwania szpachelki w sobotę, którą notorycznie gdzieś kładłam a następnie angażowałam wszystkich do poszukiwań ;)

P.S. Siostra opowiedziała mi wczoraj śmieszną anegdotkę z życia mojej 4 letniej chrześnicy a dotyczącą mojej pracy. Otóż poproszona w przedszkolu o namalowanie lalki rysowała tylko proste linie. Gdy pani poprosiła ją żeby namalowała kółko moja siostrzenica stwierdziła, że nie musi rysować kółek bo jej ciocia (JA) zarabia pieniążki rysując w pracy proste kreski :)

Miłego dnia :)

poniedziałek, 27 września 2010

Francuskie kuchnie

Na dobry początek dnia kilka zdjęć fajnych pomysłów na kuchnie.


Ta zdecydowanie podoba mi się najbardziej.





Więcej zdjęć pod linkiem :
Art & decoration


A u nas niestety remontu końca nie widać. A to za sprawą starego kleju do glazury, który nie przykleił ani jednej płytki podłogowej w łazience. A plan był zakończenia łazienki w tym tygodniu gdyż w następny poniedziałek przyjeżdżają panowie montować podłogi w kuchni i pokoju. I przyznam że najbardziej smutno było patrzeć na mężusia bo bardzo go to przybiło.


Ale są i pozytywy. A mianowicie moja kochana ciocia z koleżanką zadbały nam o ogródek pod oknem. :) Posadziły cebulki i kilka roślinek, otoczyły płotkiem i obłożyły kamieniami. wygląda pięknie ale jak zawsze nie miałam przy sobie aparatu. Ale jeszcze się pochwalę.


Miłego dnia :)

czwartek, 23 września 2010

Edukator Stylu 2010

"Dzisiejsze marzenie może stać się jutrzejszą rzeczywistością" - takie małe motto wylosowane na dziś ;)



W poniedziałek w końcu dotarł do mnie długo wyczekiwany katalog "Edukator stylu 2010" z konkursowymi aranżacjami stołu, w tym także moją. Frajdę sprawiło mi oglądanie prac konkursowych i podsunęło wiele pomysłów.

Od kilku dni cieszymy się nowym żeliwnym piecem. Mogłabym godzinami w niego patrzeć jak wesoło ogień w nim tańcuje.



niedziela, 29 sierpnia 2010

Pracowicie

Po wyjątkowo pracowitym weekendzie odpoczywam dziś w pracy ;) A działo się...

W czwartek robotnicy przystąpili do pracy. Przekopali dwa ogródki, zerwali podłogę u cioci w mieszkaniu i podłączyli nam wodę i kanalizację z jej domku do naszego. (Ot takie durne przepisy że na jednej działce dwa przyłącza być nie mogą).

Tak więc w sobotę mąż ze szwagrem zasypali u cioci piwnicę i zalali podłogę. Ja dzielnie obsługiwałam szpadel i napełniałam taczki żwirem. (Ćwiczenia na siłowni nie umywają się do obsługi łopaty ;))
W niedzielę skuliśmy z mężem do spółki stare kafelki, on wyrywał stare przewody i kontakty ze ścian a ja pomalowałam od spodu wannę na śliczny wrzosowy metaliczny kolor.


Dziś hydraulik skończy pracę u nas i będziemy mogli ostro ruszyć z wykańczaniem :)

Co do studiów to zostało mi ostanie załatwienie papierków, jeden podpis kierownika zakładu na studiach + dziś odebranie badań lekarskich i jutro mogę złożyć dokumenty.
Tak się składa że napiszę pracę o ogrzewaniu akumulacyjnym u mnie w domku :D Promotorowi ten pomysł przypadł do gustu więc się zbliżamy :)

Dziś pisemnie bez zdjęć bo nawet baterii w aparacie nie miałam czasu podładować ;)

P.S. Mamy nowego małego kotecka ;) Filemona. Miała być kotka okazało się, że jest kot. No trudno. Tylko naszemu Pikaczowi nie za bardzo przypadł ten pomysł do gustu i jest obrażony. Echh ;te kocie nastroje.

środa, 18 sierpnia 2010

28

28 lat minęło ...:)

Z tej okazji pożyczę sobie aby nadal z różnych przepychanek z życiem wychodzić zwycięsko, mieć siłę oraz w końcu przeprowadzić się do naszego nowego lokum, więcej czasu na swoje hobby i zdobywanie nowych zajęć a pod wpływem prac na różnych blogach mam ochotę dużo rzeczy się nauczyć.

A oprócz tego:
Żeby chociaż jedna z tylu firm gdzie aplikuję przyjęła mnie jako robotnika na budowę :)
Dr przed nazwiskiem (weny do wymyślenia tematu pracy)
Zdanego egzaminu na prawo jazdy.
Może spełnienia nowego planu który się narodził wczoraj

Acha i udanych zakupów sobotnich w rupieciarni w zielonej chatce :)

A za rok sprawdzę ile się z tego spełniło ;)

wtorek, 17 sierpnia 2010

Łazienkowo - lawendowa

Ponieważ poprzednie zdjęcia wklejały mi się dość niewyraźnie dziś wrzuciłam je jeszcze raz. W naszym nowym mieszkanku planujemy łazienkę lawendową a to kilka dodatków które do niej zrobiłam.


Coś znalezionego w rupieciarni do której często chodzę na zakupy


Po zmianie


Kafelki - decoupage
Wieszaczek.

W najbliższych dniach mam nadzieję ukończyć szafeczkę pod umywalkę. A dziś zdjęcie jej przed rozpoczęciem długich prac nad nią... Stara, dębowa, niestety nadgryziona przez korniki mocno. To pierwsza z rzeczy tak dużych za które się zabrałam.

W tle noga mojej chrześnicy która uparcie starała się mi "pomóc".



poniedziałek, 16 sierpnia 2010

Prezent dla mamy

Po urlopie

Trochę za krótko ten urlop trwał. Dużo rzeczy robić zaczęłam a mało skończyłam. Oprócz płytek jedyne co udało mi się skończyć to wieszak do łazienki.

Do wykończenia bufetu zabrakło lakieru. Trzeba też kupić nowe uchwyty. Ale i tak jestem dumna bo kilka razy przemalowywałam drzwi, zanim udało mi się osiągnąć wymarzony efekt. Zdjęcia mam nadzieję już wkrótce.

W sobotę udało nam się kupić cudną witrynkę do pokoju. Nie za dużą, ślicznie powyginaną. Już się nie mogę doczekać jak zabiorę się za jej przerabianie.
Oczywiście kupiłam też sporo różnych rupieci, 3 cudne filiżanki.

Uwielbiam nasze sobotnie wypady do Pana sprowadzającego meble.

Niestety nie udało nam się hydraulika załatwić a bez tego cały remont stoi :( Smutno bo już oczami wyobraźni widzę lawendową łazienkę, holenderską biało granatowa kuchnię...

Tylko na pokój nie mam wizji :( Wiem, że ma być jasno, z kominkiem i to tyle...

P.S. Niestety przed urlopem myślałam że to zmęczenie ale nie tylko jak widać... Okazuje się, że nie lubię swojej pracy. Może brak to ambitnych zadań, oczekiwań doskonalenia się, może kwestie machlojek finansowo - wypłatowych mojego szefa...

Czas chyba na zmiany.

Ale to po wrześniu i sezonie urlopowym.

P.S. Jeśli dobrze pójdzie wracam na studia. Tak tak na doktorat :D Tylko nie do końca mam sprecyzowany temat, ale ze względu na chęć zmiany pracy nie chwilowo nie mogę się zadeklarować. Ale mam na to rok. Jak Scarlett z "Przeminęło z wiatrem" powiem : Pomyślę o tym jutro ;)




wtorek, 3 sierpnia 2010

Początki


Coś z początków zabawy w decoupage'u. Plany urlopowe wzięły dziś w łeb więc niestety odnawiane mebelki muszą poczekać.. :(

poniedziałek, 2 sierpnia 2010

Weekend ze szlifierką

Trzeba przyznać to był pracowity weekend. Nawet bardzo. Mój troszkę przedwczesny prezent urodzinowy - szlifierka - okazała się nieoceniona pomocą. Lawendową szafeczkę pod umywalkę już prawie skończyliśmy zostało nam tylko lakierowanie i przykręcenie nowych uchwytów. Duże szanse są na to, że w następnym tygodniu wkleję już jej zdjęcie :)

Pozostaje bufet do kuchni. Już oszlifowany, z wyciętym otworem pod zlew. Problematyczny jest tylko dobór kolorów. Jasny ecru + turkus. Do tego holenderskie motywy. Coś mi tu nie gra.... ale pomyślimy jeszcze ;)

Sobotnie polowanie na rupieciach zaowocowało zakupem kompletu białych, porcelanowych pojemników z holenderskim motywem :) Cudo, idealnie pasujące do zamysłu naszej "holenderskiej" kuchni. Do tego znaleźliśmy półkę do kuchni wysoka na ok 1m i szeroką na 1,2 prawie prawie "bliźniaczkę" półki kupionej tydzień wcześniej.






wtorek, 20 lipca 2010

Weekend

Kilka miesięcy temu, zmęczeni klaustrofobicznym mieszkaniem w kawalerce na woli, postanowiliśmy zaadaptować pod mieszkanie pól domku po mojej prababci. Domek co prawda w lekkiej fazie dewastacji, ale wizja kolejnego roku na 28 m2 z łazienko-kuchnią pomogła nam w szybkiej decyzji.

Po 4 miesiącach spora część pracy jest już zrobiona: nowe wylewki na podłodze, dach, sufit w pokoju. Instalacja elektryczna też już w 99% gotowa za kilka dni podłączą nam siłę.

W weekend wyczyściliśmy mieszkanko ze starych śmieci.

Powoli przystąpiłam do renowacji różnych starych mebli. Na pierwszy rzut poszła szafka po umywalkę w łazience. Mam nadzieję dziś po pracy ją dokończyć. Pomysł na łazienkę - lawenda.

W następnej kolejce czeka bufet do kuchni 140 cm który zastąpi część szafek stojących. Ta szafka jednak poczeka jeszcze chwilkę na...... szlifierkę elektryczną którą dostanę od mężusia w prezencie urodzinowym ;)

czwartek, 15 lipca 2010

Echh..

A zapowiadał się taki piękny dzień.... Mamy dziś zdjęcia plenerowe ślubne w stajni w Kampinosie. Bryczka, koniki i my. Nie będę ukrywać że dużą radością napawał mnie fakt że znów założę sukienkę ślubną i zrobimy kilka ładnych zdjęć.

Niestety rano w drodze do pracy Pan w Oplu Omega raczył wjechać w nasz samochód. Włączając się do ruchu uderzył i rozerwał nam cały prawy bok samochodu.

I jakoś tak zdjęcia dzisiejsze ani inne przyjemności związane z nadchodzącym weekendem nie cieszą...

Ech...


środa, 14 lipca 2010

Zwierzaki


Fruzia - teraz już znacznie większa - od roku w rodzince

Pitosław - jak na kota przystało chodzi swoimi ścieżkami






Początki

Zaczęło się w lutym 2008, na innym blogu. Od niego zaczęło się wiele ale o tym może kiedyś.

Pisanie bloga mnie wciągnęło, ciągle mam ochotę go prowadzić, ale tamten dotyczył innych czasów. Tutaj chciałabym zgromadzić swoje pasje, pomysły marzenia.

No więc start :)